poniedziałek, 25 lipca 2016

Serie, których nie dokończę #1 "Pretty Little Liars" Sara Shepard

   Trochę sobie nagrabiłam, nie? Już od jakiegoś czasu na moim blogu nie pojawił się żaden konkretny wpis, nie mówiąc już o jakiejś przyzwoitej recenzji. Wszystko przez to, że jestem w ostatnim czasie strasznie zabiegana i nie mam czasu przysiąść na chwilę i pomyśleć. Ponadto nie mam nawet za bardzo czasu na czytanie, chociaż jestem w trakcie męczenia jednej z cegieł Stephena Kinga ("To"), a jego książki czytam zazwyczaj trzy razy dłużej niż normalnie. Muszę się skupiać, zapamiętywać daty, nazwiska i co chwila wracać kilka rozdziałów wstecz, by wiedzieć, o czym mowa. 
   No, i taką właśnie wyjaśniającą przemowę sobie zaplanowałam. Jeej.
   Więc, kiedy w końcu mam chwilę oddechu, włączyłam jak zwykle Spotify i zaczęłam stukać w tę nieszczęsną klawiaturę, zerkając co chwila na królika, który kica po pokoju (ta mała terrorystka próbuje zjeść moje kapcie). 
   Pozwólcie, że z dniem dzisiejszym (znaczy piszę ten post w niedzielę, jednak pojawi się on dzień później) zaczniemy nowy temat postów, a mianowicie Serie, których nigdy nie dokończę. Myślę, że chyba każdy, kto czyta trafił na taką serię, której za nic w świecie nie może dokończyć, bo, mówiąc wprost, w ogóle mu się nie podoba. Sama trafiłam na kilka takich przypadków, gdzie po prostu szkoda mi czasu i/lub pieniędzy na kolejne części i odrzucam je, sięgając po coś ciekawszego.
   Poznajmy gwiazdę dzisiejszego posta, czyli.:

   PLL to typowa seria dla młodych dziewczyn. Głównymi bohaterkami jest piątka nastolatek, mieszkających z małym miasteczku Rosewood. Żyją w chwale i świetle tej niewielkiej miejscowości, czując się jak małe boginie. Pewnej nocy jedna z nich, Alison, znika. To Ali zawsze była w centrum zamieszania i to ona była tym "klejem" w grupie. Po jej zaginięciu reszta dziewczyn oddala się od siebie, zapominając o wcześniejszej przyjaźni. Rok po jej zniknięciu dziewczyny zaczynają dostawać dziwne wiadomości, nawiązujące do sekretów, które znała tylko Alison. Ponadto tajemniczy nadawca podpisuje się jedną literą - A.
   Co byście pomyśleli w takiej sytuacji? Pewnie to, że Alison ma się dobrze i igra ze wszystkimi, pozorując swoje zniknięcie. Albo, że to sprawa czysto paranormalna, a wiadomości są wysyłane dosłownie zza grobu. W każdym razie pozostała czwórka dziewczyn - Aria, Hanna, Spencer oraz Emily znowu zbliżają się do siebie, zupełnie jakby Alison ponownie je połączyła. Chcą dowiedzieć się prawdy na temat tych wszystkich sms'ów, liścików i gierek, które mieszają w ich życiu. 
   Serial, nakręcony na podstawie książek, jest bardzo popularny na całym świecie i przyniósł jeszcze więcej sławy serii. Sama poznałam go przed książkami i, mając te szesnaście lat, nieźle się w niego wkręciłam. Bawił mnie, momentami przerażał, czasami smucił. W każdym razie w końcu sięgnęłam po książki, na których troszkę się zawiodłam, bo papierowa wersja znacznie różniła się od tej telewizyjnej. Oczywiście, wciąż pozostawał ten sał zamysł, wątek tajemnicy i główne postacie, jednak powstały dwa różne światy. W serialu wprowadzono nowych bohaterów (#TeamCaleb), poprowadzono znacznie lepiej wątki romantyczne oraz rozwinięto akcje i bohaterów. W książce wszystko działo się niesamowicie szybko, niektóre zdarzenia w ogóle mi się nie podobały, były absurdalne, a jeszcze inne zostały poprowadzone jakby na siłę. 
   Krótko mówiąc historia całkiem niezła, jednak poprowadzona zupełnie inaczej byłaby o wiele ciekawsza. Dlatego po przeczytaniu czterech części zrezygnowałam, skupiając się jedynie na serialu (który również w końcu odrzuciłam, dla mnie skończył się po czwartym sezonie, potem to już był cyrk). Sięgnęłam również po dwa dodatki do serii Tajemnice Ali oraz Sekrety, które wydały mi się nieco lepsze od głównych tomów. Również nie podobał mi się styl pisania autorki, który był oszczędny. Taki naprawdę oszczędny oszczędny, bo nawet nie miałam za bardzo okazji żeby zatonąć w dokładniejszych opisach. A ja kocham opisy, zwłaszcza te barwne. 
   Może teraz zostanę zmieszana z błotem przez miłośników serii PLL, jednak dla mnie o wiele bardziej ciekawszy nadal pozostanie serial. Zupełnie nie ciekawi mnie dalszy książkowy rozwój, ani kolejne sekrety bohaterek. W tym wypadku zdecydowanie wygrywa wersja telewizyjna, tak bez dwóch zdań. Uważam również, że sięganie po kolejne części (które przeczytałabym w minutę, gdyż są cieniutkie) to jedynie strata czasu. Może, gdybym była te kilka lat młodsza i, kolokwialnie mówiąc, jarałyby mnie tego typu rzeczy, to dałabym tej serii kolejną szansę. Jednak na dzień dzisiejszy mówię NIE i sięgam po coś ciekawszego. Serial, mimo że teraz całkowicie nie jest w moim guście, będę wspominać miło, bo jednak te trzy pierwsze sezony uwielbiam, książki zaś będę kurzyć się na półce, dopóki nie zasłonię ich innymi powieściami. A wtedy już całkowicie o nich zapomnę. 





   Więc, trzymajcie się kochani, miejcie w te upały zawsze butelkę wody pod ręką i dobry parasol (burza może przyjść naprawdę niespodziewanie).🐈
   ~ S.

14 komentarzy:

  1. Mi podoba się PLL ale nie jest też najlepszą powieścią jaką czytałam. Jak mówisz, autorka jest oszczędna. Przeczytałam na razie 7 tomów ale nie przeszkadza mi zbytnio,że nie mam kontynuacji. Sięgam pociekawsze książki:D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też sobie darowałam, chociaż wytrwałam dłużej bo... hmmm... ej chyba do 7 albo 9 tomu :D Ale to pewnie przez to, że byłam młodsza od Ciebie kiedy to czytałam :P Jakaś pierwsza, albo druga gim chyba :) Pamiętam, że się okazało, że Ali miała siostrę bliźniaczkę... i laski pojechały na wakacje i kogoś tam zamordowały bodajże i tu odpadłam. Finito. Serial był zdecydowanie lepszy, ale również go nie dokończyłam. Caleb jest cudny ^^ Z resztą ogólnie ładniutkich i sympatycznych aktorów tam mieli :P
    Świetny pomysł na cykl postów, czekam na kolejny :D
    Buziaki ;*
    Q.

    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z bliźniaczką to wiem i w sumie bardziej podobał mi się moty bliźniaczki Ali, niż to co potem wymyślili w serialu. :p
      I właśnie o takich absurdalnych momentach jak to zabójstwo mówiłam. Albo to, że matka Arii wywaliła ją z domu, bo nie powiedziała jej o romansie ojca. WTF? To w końcu jej córka, a ta wyrzuciła ją na bruk. XD
      Aktorzy byli wspaniali, zarówno męskie postacie jak i kobiece. Bardzo mi przypadli do gustu i pasowali do całej historii. :)

      Usuń
  3. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii o "To" Stephena Kinga :D Ja jeszcze nie miałam okazji przeczytać tej książki i to samo się tyczy serii o której piszesz w tym poście :)
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy01:21

    Ooo czytasz "To"? Wspaniale! Powodzenia! Mnie też trochę to zajęło, ale czytałam tę książkę jakieś 5-6 lat temu, więc w ogóle było inaczej z tym moim czytaniem.. Jestem ciekawa recenzji, będę cierpliwie czekać :)
    Co do PLL to oglądałan serial do sezonu 5A i poległam.. Nie chodzi oto, że nie chciałam, bo chciałam oglądać dalej, ale w tamtym czasie miałan egzaminy i odpuściłam wszystko, a potem już nie miałam siły do tego wracać, choć serial wspominam.. miło. Nie powalał mnie, ale był ciekawym odstresowywaczem. Książki chciałam kiedyś przeczytać, ale im dłużej odwlekam tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jeśli nie nadaży się jakaś okazja to za PLL się nigdy nie zabiorę.. W końcy to ma ponad 10 części o.O Już się nawet zgubiłam ile dokładnie.. :D

    Pozdrawiam
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :D
      U mnie tez trochę to trwa, zwłaszcza że nawet nie mam ostatnio czasu na czytanie. :/
      Nie wiem nawet czy jakoś niedawno nie wychodziła 13 (?) część, ale nie dam sobie głowy uciąć, bo nie śledziłam serii. :p

      Usuń
  5. Książka wydaje mi się interesująca

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka wydaje mi się interesująca

    OdpowiedzUsuń
  7. Książek nie czytałam, oglądałam jedynie serial i podobał mi się do przedostatniej serii :) potem to wszystko zrobiło się zbyt naciągane :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książki nie czytałam i chyba już nie przeczytam, ciekawy wpis ;)
    Pozdrawiam :) http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe, wolisz serial od książek? Serio? Ty? No proszę, tego to ja żem się zupełnie nie spodziewał.

    No ale widać tak już bywa. Mimo wszystko mnie osobiście nie rajcują ani seriale (poza grą o tron) ani książki dla nastolatek - z reguły za mało w nich smoków i epickich bitew, decydujących o losach świata.
    Tak, fascynacja LOTREM daje o sobie znać również i teraz.

    Niemniej kategoria "serie, których nie dokończę" wydaje się dawać do myślenia... sam powinienem w końcu skończyć sagę "Temeraire" Naoimi Novik, ale jakoś nie mogę się do tego zebrać. Ech. Trzeba będzie kiedyś spiąć dupę i przeczytać ten ostatni tom xDD
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no bywa. PLL to jedne z naprawdę niewielu książek (jeśli w sumie nie jedyne) od których o wiele bardziej wolę ekranizacje. Sama nie wiem o czym to świadczy. ;p

      Też nie jarałam się serialami, czasami lubiłam sobie coś tam obejrzeć. No, GOT i The walking dead to wyjątki, bo się wkręciłam.

      Usuń
  10. Oglądałam serial, ale przestałam, bo wprowadzano coraz więcej nowych wątków, niby odkryli kim jest A, a tu nagle pojawia się ktoś inny. Za bardzo naciągnęli to wszystko i po prostu darowałam sobie dalsze oglądanie. Nie lubię nieskończonych tasiemców, bo wszystko mi się miesza i w niektórych momentach mam wrażenie, że aktorzy też się pogubili w tym wszystkim.
    Książkę przeczytałam jedną i po więcej sięgać nie zamierzam - przeraża mnie ilość tomów.
    Pozdrawiam! ;)
    http://recenzjeklaudii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja kiedyś też oglądałam ten serial, jednak faktycznie zaczął się tam odprawiać niezły cyrk i byłam zmuszona zrezygnować. Za dużo jest dobrych seriali, żeby z takim się męczyć (chociaż uwielbiałam styl głównych bohaterek i do tej pory jestem fanką urody Spencer, czy raczej Troian).
    Co do książki to miałam okres kiedy chciałam ją przeczytać, ale powoli mi przechodziło i po takich recenzjach jak Twoja w ogóle nie mam na nie ochoty. Też jestem na takie coś za stara :D

    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Żałował tylko, że nie potrafił wymyślić jakichś poruszających ostatnich słów. „Pierdolę was wszystkich” raczej nie zapewni mu miejsca w kronikach.
~ George R. R. Martin