niedziela, 21 sierpnia 2016

"Pewnego dnia" David Levithan

    Dzień dobry, kluseczki.
    Wreszcie przebrnęłam przez tę książkę. Mimo tego, że jest cieniutka i kartki dosłownie przeciekają przez palce, to troszkę się z nią męczyłam. Potem wytłumaczę dlaczego.





Tytuł.: Pewnego dnia
Tytuł Oryginalny.: Another Day
Autor.: David Levithan
Ilość stron.: 280
Tłumaczenie.: Donata Olejnik
Wydawnictwo.: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania.:     21 października 2015
Kategoria.: Literatura młodzieżowa, young adult




,,Ale rozumiem co to znaczy czuć się oderwaną od własnego życia. Rozumiem jak to jest, gdy nić łącząca cię z innymi jest tak cienka, że wystarczy jedno pociągnięcie, by ją zerwać. Jeśli nie przywieram mocno, odpływam."


    Pewnego dnia jest drugą częścią powieści Każdego dnia, którą recenzowałam w poprzednim poście. Nie jest to typowa kontynuacja, ponieważ ponownie poznajemy historię opisaną w pierwszej części, jednak wszystko ukazane jest z innego punktu widzenia. Ty razem narratorem nie jest A, który przemieszcza się z ciała do ciała, lecz wybranka jego serca, Rhiannon. To typowa nastolatka, skazana na swojego chłopaka Justina, przedstawionego  w wyjątkowo niekorzystny sposób. Justin jest typem partnera, który uważa, że jego dziewczyna należy tylko i wyłącznie do niego i nie musi się starać, ani dodawać do związku czegoś od siebie. Rhiannon, zarówno jak opisany wcześniej A, kieruje się w życiu kilkoma zasadami, dotyczącymi jej związku z Justinem. Stara się nie wychylać, nie być zaborcza, nie robić żadnych problemów. Tkwi przy nim, mając gdzieś w głowie świadomość, że mimo wszystko jest dla swojego chłopaka całym światem. Utwierdza się w tym przekonaniu pewnego pięknego dnia, kiedy Justin porywa ją ze szkoły i wybierają się w pewne magiczne miejsce, wypełnione blaskiem gwiazd i szumem fal.  Jest cała w skowronkach, ponieważ myśli, że Justin wreszcie się na nią otworzył. Wyobraźcie sobie jej zdziwienie, kiedy zupełnie obca osoba mówi jej, że tamten Justin wcale nie był jej Justinem, lecz zupełnie kimś innym.


,,W większości sytuacji, kiedy człowiek szuka śmierci, w rzeczywistości szuka miłości."
    Wiecie, dlaczego męczyłam się z tą książką? Ponieważ już w Każdego dnia nie polubiłam Rhiannon, a cała historia, spisana z jej punktu widzenia tą moją małą nienawiść jeszcze podsyciła. Ta dziewczyna jest z jednej strony niesamowicie zagubiona w swoich uczuciach, a z drugiej strony głupiutka jak taka lama. Rozumiem, że miłość nie wybiera i może być skomplikowaną sprawą. Szczególnie, kiedy pałamy uczuciem do kogoś, z kimś nie możemy być lub ten związek nie miałby żadnej konkretnej przyszłości. Jednak to jej spojrzenie na związki wydaje mi się nieco płytkie.  Gra taką małą, zagubioną owieczkę, której chłopak jest humorzasty, oschły i ogólnie fe. Ale przecież nie jest do niego przykuta kajdanami i może odejść w każdej możliwej chwili, prawda? Ponadto, widząc ją, zdecydowanie jestem #TeamJustin, też nie mogłabym wytrzymać z takim człowiekiem. Mimo, że stara się nie być zaborcza, to zupełnie jej to nie wychodzi. I to, jak potraktowała tego chłopaka zasługuje na przywalenie cegłą w twarz.


,,Jedziemy do niego. Chce obejrzeć stary odcinek Gry o tron.
- To ten, w którym ktoś ginie? - pytam, gdy siadamy przed telewizorem. Żartuję, w każdym ktoś umiera.
- Nie bądź taka dowcipna - odpowiada."


    Stanowczo uważam, że ta kontynuacja mogłaby w ogóle nie istnieć. Zakończenie pierwszego tomu było satysfakcjonujące, a teraz przez Rhiannon mam strasznie mieszane uczucia, co do tej historii. Jednak moja miłość do tych "gorszych" zwyciężyła... Nic na to nie poradzę.
    Czy polecam? Hmmm... Nieee, raczej nie. To jedna z niewielu książek, które zdecydowanie odradzam. Chyba, że polubiliście tę bohaterkę i chcecie poznać jej punkt widzenia. W takim razie, proszę bardzo, łapcie się za nią. Jeśli nie, to naprawdę nie musicie po nią sięgać. Jej lektura raczej nie wniesie nic nowego do poznanej wcześniej historii.


    Trzymajcie się, kluski i pamiętajcie, jeśli macie królika, to trzymajcie go z dala od wszystkich kabli. Moja lampka nocna prawie straciła życie. 🐈
    ~ S.

9 komentarzy:

  1. Muszę koniecznie przeczytać tą książkę :D
    MÓJ BLOG - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy tom bardzo mi się spodobał, ale z tego co napisałaś, chyba drugiej części nie przeczytam. O ile ja postać Rhiannon polubiłam, to nie chcę poznawać tej samej historii z jej punktu widzenia. Nie przepadam za kontynuacjami, które odtwarzają to samo, tylko że z widoku innej osoby. Ciekawiła mnie bardziej postać A, więc to o nim chciałabym poczytać drugą część. No cóż, pierwszy tom był dobry, nawet bardzo, ale pomysł na drugi mnie zawiódł.

    Pozdrawiam z:
    www.bookprisoner.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, takie kontynuacje zupełnie nic nie wnoszą do historii. Można je wytłumaczyć tak, że być może autor chciał na bardziej przybliżyć postać Rhiannon, jednak nie dowiedziałam się o niej niczego nowego, a wręcz jeszcze bardziej ją znielubiłam. :/
      Też chciałabym się dowiedzieć więcej o A. T.T

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że do tej pory nie miałam styczności z tym autorem, ale mam zamiar to nadrobić. Mam w planach książkę "Każdego dnia", jednakże nie mam pojęcia czy mi się spodoba :D
    Pozdrawiam
    dostatniejstrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że się spodoba, całkiem przyjemna lektura ;)

      Usuń
  4. Szkoda, że ten drugi tom taki męczący. Czasami w ogóle zastanawiam się, po co autorzy tworzą kontynuację do książek, które miały już swoje satysfakcjonujące zakończenie. ; Psują tym całą magię. ;/
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też tego nie rozumiem, czasem lepiej zostawić daną historię w spokoju :/

      Usuń
  5. Na pierwszy tom mam wielką ochotę, ale po tę książkę na pewno nie sięgnę. Nie cierpię, kiedy wydawane są kolejne części, które nie są nową, świeżą historią tylko tą samą co wcześniej, a jedynie co się zmienia to narrator. Jeszcze ta cała Rhiannon-UGH! Po Twoim opisie coś czuję, że znienawidziłabym ją do granic możliwości.
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no, może tylko ja taka dziwna, że mnie wkurza jak nie wiem. :p
      Też nie lubię takich kontynuacji, no ale kupiłam, to wypadało się przemęczyć :/

      Usuń

Żałował tylko, że nie potrafił wymyślić jakichś poruszających ostatnich słów. „Pierdolę was wszystkich” raczej nie zapewni mu miejsca w kronikach.
~ George R. R. Martin